M08: CTA - zaprojektuj nowoczesne wezwanie do działania - AdWise
menu

#odcinek M08

CTA - zaprojektuj nowoczesne wezwanie do działania

W tym materiale opisuję rodzaje CTA (wezwań do działania) i podpowiadam jak zbudować takie, które pomoże przełożyć się na możliwie dużo rozmów i zapytań.

Słuchaj podcastu tam
gdzie Ci wygodniej

Na sam początek muszę objaśnić samą zasadność. W ogóle po co jest to call to action (CTA). Dlatego, że bardzo często w rozmowach, szczególnie z ludźmi, którzy z marketingu nie pochodzą, a wielu takich słucha tego wyzwania i próbuje sobie te swoje kroki w marketingu stawiać. Słyszę taką argumentację, że – słuchaj Szymon, z mojej perspektywy, my po prostu budujemy sobie treści i ludzie, którzy chcą się z nami skontaktować, ci się skontaktują. Po co tam to call to action? Te wezwania, te jakieś takie naciskanie na tego odbiorce? To jest bezsensu. Ja wolę żeby mój odbiorca skontaktował się ze mną wtedy kiedy chce się ze mną skontaktować.

Call to action – do jakiego typu klienta jest skierowane?

I oczywiście jest to bardzo słuszne, pozornie. Ja to lubię sobie to wyobrażać w taki sposób, że dzielę ludzi, którzy odwiedzają naszą stronę internetową na trzy kategorie.
Pierwsza – chce się z nimi skontaktować, potrzebuje tego towaru. Potrzebuje tej usługi. Tu i teraz. Mam na to budżet, jestem, tak, muszę się z nimi skontaktować. Amen. I oczywiście, że tak Ci ludzie, którzy chcą, potrzebują i tak znajdą drogę kontaktu. Czy to wejdą na zakładkę kontakt czy to napiszą do Prezesa na LinkedIn. Czy zrobią cokolwiek innego. Znajdą drogę kontaktu. Jesteśmy Polakami, potrafimy robić takie rzeczy. I to się nie zmieni.

Natomiast są dwie pozostałe grupy, które odwiedzają wasz marketing.
Druga – nie chce się z nimi skontaktować. To jest oczywiście, ja tylko czytam. Niczego nie potrzebuje.
I uwaga ostatnia, taka bardzo duża. Jak się skontaktować? Ja to w ogóle tutaj nie wszedłem aby się z kimś kontaktować, ale o co chodzi?

I teraz z mojej perspektywy, call to action w B2B jest w większości dla tych drugich i trzecich. Wiadomo, że ci którzy chcą i potrzebują i tak znajdą drogę kontaktu. Natomiast z mojej perspektywy jeżeli mielibyśmy się zastanowić ilu wśród odwiedzających wasz marketing jest takich, którzy aktualnie szukają, aktualnie potrzebują to niestety nie ma, nie jest to większość. Tu jeszcze do tego dochodzi specyfika tego, co konkretnie sprzedajecie. Tak jak np. mój produkt, bądź moja usługa. Nie jest najczęściej produktem aktywnie przez kogokolwiek poszukiwanym, że to nie jest tak, że moi klienci wstają rano i sobie myślą – kurczę jakbym normalnie takie doradztwo se kupił. To jest naprawdę rzadkość. Wielu naszych klientów również ma takie problem. Sprzedają innowacyjne aplikacje, sprzedają automatyzacje, sprzedają różnego rodzaju rzeczy, z którymi ludzie nie budzą się rano na ustach szukając ich wszędzie żeby je kupić. Wiele z rzeczy, które w B2B się sprzedaje, sprzedaje się tak jak my żeby poprawić komuś biznes. Czyli tak naprawdę wymaga to odsunięcia tego człowieka od codziennych zadań, naszym marketingiem. Danie mu wartości i właśnie zaproponowanie call to action, które w jakikolwiek sposób zadziała i skonwertuje. Ja też lubię sobie wyobrażać call to action jak bramki na lotnisku. To znaczy, ludzie na lotnisku zanim przejdą przez bramki krążą wszędzie, zastanawiają się co tu zrobić, piją gdzieś kawę, nadają bagaże, robią wiele wiele rzeczy, czytają gazety sobie na tych fotelikach. I jest w pewnym momencie jakby wiadomo przez co trzeba przejść żeby się znaleźć w samolocie. Tak samo z mojej perspektywy w B2B działa to call to action, ale do tego jeszcze wrócę.

Wezwania do działania w biznesie – dwie grupy call to action

Najważniejszą częścią merytoryczną, którą chciałbym żebyście wyciągnęli z tego odcinka jest właśnie to, co za chwile padnie. Skoro już wiemy, że CTA jest po to żeby zmaksymalizować liczbę rozmów i konwersję z naszego marketingu. Aktywując szczególnie te dwie grupy, te które nie chcą bądź w ogóle nie wiedzą, że jakiś kontakt jest w ogóle możliwy, to jakie wyróżniam wezwania do działania w biznesie?

W jednym z odcinków, pierwszych marketingowych, tego wyzwania kiedy mapowaliśmy sobie proces zakupu, w odcinku M03, tam szukaliśmy, może inaczej – zrobienie tego odcinka bez dobrego zrozumienia tamtego odcinka jest niemożliwe, więc jeżeli nie słuchałeś odcinka M03 o mapowaniu procesu zakupu – koniecznie przerwij tej materiał teraz przy 8 minucie z hakiem i wróć do niego jak przesłuchasz M03.W odcinku M03 mówimy sobie o tym, że ludzie przechodzą przez proces zakupu, jedni krócej, jedni dłużej, natomiast przede wszystkim mapujemy sobie tam zadania klienta w tym procesie zakupu. Czyli np. w przypadku naszych klientów, bardzo wcześnie w procesie zakupu nie ma samego procesu zakupu doradztwa, to już sobie ustaliliśmy. Jest bardzo wiele pytań, to znaczy, nasi klienci np. zadają sobie bardzo, bardzo wiele praktycznych pytań. Czy system premiowy w moim dziale sprzedaży jest na pewno ok? Albo zadają sobie pytania, czy na pewno potrzebuje systemu CRM do siebie? I zwróćcie uwagę, to nie są pytania z kategorii- ojoj, muszę coś kupić. To są po prostu biznesowe zagadnienia. Teraz te zadania, które klient mój ma na samym początku procesu zakupu, ja doskonale powinien znać.

Teraz – uwaga – są drugie zadania. Kolejne, ale przy końcu procesu zakupu. Te zadania są znacząco inne. Muszę to wycenić w tej firmie. Muszę pozyskać cenę. Muszę się dowiedzieć jak to rozwiązanie dokładnie działa. Muszę się dowiedzieć czy potrafią to zrobić w naszym przypadku.

I teraz czym się różnią te dwie sytuacje? Różnią się tym, że tutaj mamy zadania wcześniej w procesie zakupu, a tu mamy późno w procesie zakupu. Te wcześniej w procesie zakupu nie zawsze zdradzają intencję samego zakupu. Czy nie zawsze też oznaczają, że w ogóle do zakupu dojdzie. Szczególnie w głowie samego klienta. To nie jest tak, że kiedy ktoś się zastanawia czy ja w ogóle powinien sobie wdrażać CRM albo czy system premiowy w mojej firmie jest odpowiedni, to nie jest tak, że ci ludzie już chcą coś kupić. Już przy końcu procesu zakupu tak.

I teraz – uwaga – wyróżniam dwa rodzaje call to action. Takie dwie duże grupy tych wcześnie w procesie zakupu, takich które mają dać klientowi jakąś wartość i tych późno w procesie zakupu, takich które również dają wartość, ale w zupełnie inny sposób. Zwróćcie uwagę, że mówiłem o zadaniach w procesie zakupu. I tak to jest jedna z pierwszych rzeczy, które należy spełnić projektując call to action. Ono musi odpowiadać zadaniom klienta. Nie waszym zadaniom.

Nie – Skontaktuj się z nami jeżeli chcesz otrzymać wycenę, już dziś! I licznik (śmiech). To jest dobre do B2C jak chcecie sprzedaż komuś buty w sklepie, ale nie w B2B kiedy sprzedajecie system za milion czy produkt za 100 tysięcy czy doradztwo czy cokolwiek z tych rzeczy. To naprawdę nie jest dobry pomysł.

Do czego potrzebne są dwa CTA?

I teraz do czego potrzebne mi są dwa CTA. Te takie wcześnie i te takie późno. Po to, że tych ludzi późno, w procesie zakupu jest o wiele, o wiele, o wiele mniej niż tych wcześnie. No bo, spójrzcie, to jest logiczne, że ludzi zastanawiających się nad wieloma rzeczami dotyczącymi systemów CRM jest więcej niż tych, którzy chcą go kupić. To jest prosta matematyka. Nie będzie inaczej. Zawsze ludzi rozważających, zastanawiających, szukających, niepewnych, takich niedookreślonych jest więcej, a czasami drastycznie więcej. Tak jak w przypadku mojego biznesu. Ich nie jest dwa razy więcej, ich jest pewnie kilkadziesiąt razy więcej. Tych wcześnie w procesie zakupu.
I teraz bardzo często sprzedaż uczestnicząca w projektowaniu marketingu naciska na te późno. To zróbcie taki przycisk, że jak już ktoś chce kupić, to żeby kliknął (wdech). I oczywiście jest to pewna metoda, ale powiedziałbym sobie tutaj aż tak przypał. Taki lekki. Dlatego, że często tą prostą decyzją okazuje się, że spaliliśmy np. kilka milionów złotych rocznie. Co oczywiście nie jest najmądrzejszą praktyką biznesową jaką można mieć. Czyli, na stronach B2B wzywanie ludzi tylko do zakupu, tylko na tym ostatnim kroku, to już jeżeli potrzebujesz kupić to kliknij albo jeżeli (to jest najfajniejsze call action, takie bez niczego) chcesz się z nami skontaktować – skontaktuj się (śmiech). Nie wiadomo po co, o czym, nie wiadomo po co. Bezsensu.

Call to action na wczesnym etapie procesu zakupu

No i właśnie. I teraz, z mojej perspektywy, to call to action nawiązujące do działań wcześniej w procesie zakupu jest deal breaker’em w bardzo wielu przypadkach. To znaczy. Jeżeli jestem firmą, która np. dobiera ludziom sprzęt, sprzedaje ludziom sprzęt, mogę nawiązać, że np. – dobierzemy Ci sprzęt. To jest fajnie call to action. Jeżeli zastanawiasz się, który sprzęt będzie dla ciebie dobry, to my ci go dobierzemy. Ale właśnie – w naszym przypadku, została to bezpłatna konsultacja, ale my tą bezpłatną konsultację zawsze osadzaliśmy w konkretnym kontekście. Czyli np. jeżeli mówiliśmy w odcinku o systemach premiowych, to mówiliśmy, że jeżeli się zastanawiasz jaki system premiowy będzie w twojej firmie najlepszy, to porozmawiaj z naszym ekspertem w ramach bezpłatnej konsultacji. Kropka. Koniec call to action. I teraz – wyobraźcie sobie czym by się to różniło gdybym powiedział na koniec – a jeżeli po przesłuchaniu odcinka o systemach premiowych, chciałbyś aby nasz konsultant stworzył system premiowy w twojej firmie już dziś, zamów kontakt i w ogóle sprzedamy ci usługę. Znacznie lepiej w treściach B2B działa to pierwsze, osadzone wcześniej w procesie zakupu. I to ono bardzo często okazuje się, że potrafi nam odblokować bardzo, bardzo dużo ruchu. Jeżeli klient już taki ruch organiczny ma.

Skuteczne call to action – jakie powinno być? 8 zasad.

I teraz, no właśnie. Przejdźmy do pytania – to jakim w takim razie, moim zdaniem, musi być to call to action, skoro wiemy już, że są dwa rodzaje?

1. Musi odpowiadać na zadanie klienta.

Przede wszystkim, to co już powiedzieliśmy. Ono musi odpowiadać na zadanie klienta, które wynika wam z tego mapowania w M03. Jeżeli zadaniem klienta w danym momencie jest pozyskanie wyceny, świetnie – robimy call to action na pozyskanie wyceny. Jeżeli potrzebujesz pozyskać wycenę, kliknij tutaj.

Świetnie. Mamy to! Radość i szczęście można przyjąć.
Natomiast jeżeli zadaniem mojego klienta, na etapie lejka na którym jest, jest np. nie ma konkretnego zdania, on po prostu chce sobie, zastanawia się nad czymś np. Możemy zawsze sobie zadawać pytanie – czy treść, którą stworzyliśmy, stworzyła klientowi jakieś zadanie? Dla przykładu, jeżeli piszecie o tym, że już wracając nawet do tego systemu premiowego, jak dobrze zrobić system premiowy? To możecie przyjąć, że zadaniem klienta będzie zrobienie systemu premiowego. Świetnie. To zróbmy call to action, które nawiązuje do tego zadania. I pomaga je rozwiązać. Czyli mówi – to jeżeli masz taki system premiowy, to naciśnij tutaj, to my ci pomożemy w taki i w taki sposób. Czyli to jest pierwszy czynnik. Wasze call to action musi odpowiadać na jobs to be done po stronie klienta. Nie po waszej stronie tylko właśnie po stronie klienta.

2. Musi pasować do kontekstu.

Kolejna rzecz – musi pasować do kontekstu. To znaczy jeżeli kontekst był taki, że jest tutaj jakiś system premiowy omawiany aktualnie, no to świetnie byłoby do tego kontekstu nawiązać, że ci pomożemy go zrobić. Ale kontekst może być też taki, że ktoś właśnie planuje kupić i teraz odsyłanie go do jakiejś rozmowy o systemie premiowym jest bezsensu. Kontekst powinien być taki wtedy, że odsyłamy kogoś bezpośrednio do rozmowy o samej wspólnej pracy. No bo, po co inaczej? Kontekst też może być taki, że ktoś np. czyta case study. I czyta jak wasza firma pomogła innej firmie. Wiedząc o tym kontekście również możemy zaprojektować fajne call to action zastanawiając się jak ten kontekst wykorzystać. W naszym przypadku np. piszemy – no bo zaczynam się zastanawiać, nad czym się zastanawia klient czytając obce case study. Wyszło nam, że się zastanawia nad tym, że jesteś ciekawy jak taki projekt mógłby wyglądać w twojej firmie, to kliknij tutaj, my ci powiemy i sprawdzimy to. Po prostu. Czyli teraz zwróćcie uwagę, że zabawa job to be done i kontekstem to piękna zabawa jest.

Dlatego, że czasami może się okazać i mamy takiego klienta w naszej grupie klientów, że jeden z bardzo dużych firm IT, pozyskuje prawie cały swój ruch z jednego wpisu blogowego. To jest oczywiście duże ryzyko biznesowe, ale wpis powstawał dwa miesiące, jest ogromny, za indeksował się dość wysoko, ma dobry ruch i ma kilka mądrych wezwań do działania w trakcie swojej treści. I to też różnych. Nawiązujących do kontekstu. To znaczy wręcz odpowiadających na pytania, które pojawiają się w głowie klienta w trakcie.

3. Musi być proste intelektualnie.

Trzecia zasada. Skoro już wiemy, że musi odpowiadać na jobs to be done i musi pasować do kontekstu, to – uwaga – trzecia, musi być proste intelektualnie. To nie może być wezwanie do działania, które wymaga przemyśleń. To musi być coś bardzo, bardzo, ale to bardzo prostego. Między innymi dlatego w naszych wezwaniach do działania, zobaczycie rączkę z telefonem. Dlatego, że rączka z telefonem okazuje się, obok call to action, że oszczędziła nam bardzo dużo tekstu. I sprawia, że to jest piękne i proste.

Jeżeli zastanawiasz się jak system premiowy może wyglądać w twojej firmie, zamów bezpłatną konsultację – i tam jest ręka z telefonem obok. I ta ręka z telefonem, jako grafika daje nam bardzo dużo. Dlatego, że musimy pisać, że to będzie rozmowa telefoniczna. Albo, że do Pana zadzwonimy. No bo tam jest łapa, która trzyma telefon i w sposób bezpośredni sugeruje co się za chwile wydarzy. I teraz nie ma tam stresu, że co to będzie, co to będzie. To telefon będzie. No proste, po prostu. Jeżeli w konkretnym temacie i to jeszcze z dużym prawem do nie, no właśnie.

4. Musi zawierać prawo do nie.

Bo to nas kieruje do czwartej zasady call to action – uważam, że dobre call to action w B2B zawiera prawo do nie. Czyli jeżeli, w ogóle słowo jeżeli jest w marketingu i sprzedaży B2B bardzo dobre w tych czasach. Dlatego, że już mamy dosyć nachalnej sprzedaży, nachalnego wciskania rzeczy i prawo do nie oraz jeżeli… Jest niesamowite.

Czyli jeżeli się zastanawiasz nad tym, to kliknij tu.
I to jest fajne. To od razu sugeruje, że jeżeli, jakby, no właśnie. Bo trzeba powiedzieć, że to „jeżeli” jest dobre głównie w tych wezwaniach do działania wcześniej w procesie zakupu. Natomiast późno też czasami może się sprawdzać. Nie mniej, jeżeli robiłbym teraz typowy landing B2C, na którym miałbym sprzedawać buty, nie robiłbym tam „jeżeli”.

Podobnie jak na naszych stronach szkoleniowych, które można przyrównać do butów. Czyli Machina B2B – kup szkolenie. To nie mamy tam „jeżeli”, jest po prostu „kup”, „zamów teraz”. To jest prosty produkt, decyzja powinna być łatwa. I też świadomie, nie chcemy gromadzić ludzi mających pytania na temat Machiny, na temat innych małych produktów. Dlatego, że jeżeli tam zrobilibyśmy wezwanie do działania prowadzące do rozmowy, to w życiu byśmy nie zarobili na te rozmowy. Decyzja biznesowa jest taka, że ludzie tam mają do dyspozycji tylko zakup.

Nie mniej w większości przypadków, wracając do wątku, gdzie zakup dotyczy czegoś dużego, złożonego, skomplikowanego, tam to „jeżeli” i prawo do nie, będzie bardzo dobrym punktem. I to nam tworzy czwartą zasadę. Czyli pierwsza, to musi odpowiadać jobs to be done po stronie klienta, musi pasować do kontekstu, musi być proste intelektualnie, łatwe wiadomo, co się stanie i powinno w tych wcześniejszych zawierać też prawo do nie.

5. Wypełnienie musi trwać do 5 sekund.

I teraz – uwaga – kolejna zasada, która podzieli was teraz na dwie grupy, z czego jedna będzie do mnie pisać, że się mylę. Jestem z tym OK. Moim zdaniem, wypełnienie nie może trwać dłużej niż 5 sekund. Dlaczego? Dlatego, że we własnej firmie, kiedyś przeprowadziłem eksperyment. W moim polu, w moim wezwaniu do działania są zaledwie trzy pola. Jest – e-mail, telefon i temat rozmowy. Nie wiadomość, tylko temat rozmowy. Dlaczego nie wiadomość? Bo temat rozmowy wyraźnie wskazuje, co trzeba wpisać, a wiadomość nie. Wiadomość jest taka – co by tu napisać, w tej wiadomości? Dzień dobry, nazywa się Szymon, znalazłem Państwa w internecie, no bez sensu. Nie róbcie nigdy pola wiadomość. Pole wiadomość mamy w skontaktuj się, na dole naszych stron, a nie w wezwaniu do działania. Bo tam jest szeroko, możesz sobie wpisać wiadomość jaką chcesz. Dlaczego wypełnienie nie może trwać dłużej niż 5 sekund? Kiedyś do tych trzech pól dodaliśmy czwarte. Czwarte pole, które było wymuszone przez mój dział sprzedaży, bo mieliśmy przez moment taki problem, że bardzo wiele leadów, które się z nami kontaktowały, to były za małe firmy. W ogóle jednoosobowe. Nie byliśmy w stanie im pomóc. Jesteśmy za duzi, nasza usługa jest nieskrojona kompletnie dla takich firm i trudno nam w takich małych firmach wygenerować zwrot z inwestycji. Małe firmy, to nie jest moment na konsultanta, jednoosobowe ustaliliśmy sobie, że jak ktoś ma 5-10 osób to konsultant ma tam cokolwiek do roboty. I teraz daliśmy sobie 4 pole zawierające wybór – rozmiar twojej organizacji. Było poniżej 10 osób, od 11 do 300 i powyżej 300. Bardzo proste pytanie tak naprawdę. No i też można przyjąć, że u podstaw bardzo słuszne. Czyli, to będzie świetnie w ogóle konwertować itd. Bo będą się zgłaszały tylko większe. Natomiast co się wydarzyło to zdarzyło się to, że o 65% spadły wypełnienia tego formularza. Czyli zamiast 100 wypełnień mieliśmy 35, po dodaniu jednego dodatkowego pola tego typu. Gdzie ludzie nad nim zastanawiali i wychodzili.

I teraz wiem, co myślicie i to pewnie było 35 bardzo fajnych kwalifikowanych leadów. Nie, nie było. Dalej mieliśmy około 50% kwalifikowanych leadów. Tak jak wcześniej. I co przerażającego to oznacza? To oznacza, że sobie z kroiliśmy leady kwalifikowane z około 50 na około 17-18. Małym, durnym polem w formularzu. A jak ja czasami widzę marketerów, którzy robią mi 15 pól w tym formularzu – podaj imię, a teraz podaj nazwisko, a teraz podaj adres e-mailowy, a teraz podaj numer telefonu, a teraz podaj z jakich usług obecnie korzystasz, a teraz podaj jak wielka jest twoja firma, a teraz podaj jeszcze to i jeszcze to i jeszcze to… Za każdym razem, jak to widzę, to mi się po prostu serce łamie na 18 części, bo wiem, że ta firma właśnie wyrzuca w śmietnik dziesiątki, setki, tysiące leadów w skali miesiąca i zapewne dziesiątki, setki, tysiące pieniędzy, miliony. Jednocześnie razem z tym.

I teraz oczywiście, że kiedy tam trafiam, to oni mi mówią – ale Szymon, no bo wtedy mamy kwalifikowane leady, nie zgłasza się do nas byle kto. Mówię – a ile macie tych leadów? – No 12 miesięcznie. – Mówię, boże święty, ludzie. Dodajcie sobie pole, do tego formularza, skomplikujcie ten formularz, wtedy tylko i wyłącznie wtedy, kiedy będziecie umierali na nadmiar leadów, że po prostu jest tyle leadów, że nie dajecie rady z nimi się kontaktować. Po prostu czasu nie ma. Brakuje, ojejku, ile jest tych leadów. Masakra niesamowite. Wtedy sobie dodajcie pole, ale nie wcześniej.

Nawet w kontekście imienia. Muszę mieć imię. Ale po co ci to imię? Automatyzacja – cześć Szymon, to i tak jest najbardziej podstawowa automatyzacja, już nikt się nią nie przejmuje. I poza tym w imię zazwyczaj jest w mailu. Jest to bezsensu, nie róbcie tych rzeczy. Mail i telefon. Dla 95% słuchających tego podcastu wystarczy mail i telefon. Nawet bez tematu rozmowy często, który jest u nas. U nas ten temat pomaga dobrać osobę, która będzie rozmawiała z klientem. Jest bardzo istotny, ale mail i telefon, nic więcej. Szczególnie jeżeli macie już dużo treści i ktokolwiek tam wchodzi to oglądać, wypełnienie nie trwa dłużej niż 5 sekund. Najlepiej jeżeli da się go wypełnić w całości pamięcią przeglądarki. Kliknę, pyk, pyl, mail i telefon się podpowiada. I lecimy z koksem dalej.

6. Prawo do nie w treści batona

Kolejna zasada. To, co jest na batonie w przypadku call to action, okazuje się mieć bardzo duże znaczenie. W naszym przypadku przez bardzo długi czas, na batonie mieliśmy „zamawiam bezpłatną konsultacje”. I okazuje się, że konwertuje to znacznie gorzej „wyślij zapytanie”. Czyli też o bezpłatną konsultację oczywiście. Takie call to action – wyślij zapytanie, sprawdź itd., okazują się z naszej praktyki, bardziej konwertujące w B2B niż – zamów kontakt, zamów rozmowę, zamów bezpłatną konsultację. Albo co gorsza, to oczywiście zawsze się nabijam „poproś o rozmowę”, no poproś kliencie. Na kolana i proś teraz. No nie, nie piszemy poproś. Bardzo wiele biznesów ma, nawet bardzo dużych, ma w swoich wezwaniach do działania „poproś”, które oczywiście jest kalką z angielskiego „ask for a talk”, a po angielsku poproś o rozmowę, po polsku. Więc to się wzięło z tłumaczeń angielskich CTA, które oczywiście po polsku są, wychodzą dramatycznie. Więc kolejna zasada jest taka, że dajemy im prawo do nie też na samym batonie

7. Musi być bardzo widoczne

Przedostatnia już. Musi być call to action bardzo widoczne. Nie może się topić w treści. Dlatego np. na SellWise.pl call to action jest zawsze czerwone. I ono się wyróżnia. Widać je od razu. W pozostałych markach, w AdWise i HireWise też jest w kolorze kontrastowym, żeby po prostu nie tracić tej konwersji. Musi być bardzo widoczne i to też bardzo wpływa na wypełnialność i na samą liczbę leadów.

8. Musi być dobrze opisane

I na koniec, na deser. Fajnie jeżeli jest opisane. To znaczy, czy to będzie rozmowa – tak, rozmowa. Jakie można zadać pytanie – a takie. A co będzie po tej rozmowie – a to. Nie jest to dla wszystkich, ale jest to dla tych, którzy zastanawiają się czy w ogóle zamówić. Dlatego często osadzamy call to action na osobnym landingu i tam opisujemy je po prostu szerzej. I tam opisujemy, co się wydarzy, kto będzie odpowiadał na pytania, odpowiadamy de facto na obiekcje dotyczące samej rozmowy. Jest to bardzo, ale to bardzo dobra praktyka. Dlatego, że ci którzy, wszyscy mają obiekcję. Zamówić tą rozmowę czy nie zamówić? O, a tu są podpowiedzi. To zamówię. Świetnie. To jest bardzo, bardzo dobra praktyka. Skoro sprzedajemy wszystkim nasze produkty, no to teoretycznie czysto, naszą usługę jaką jest to call to action też powinniśmy.

Call to action – podsumowanie

Teraz – uwaga – to wszystko zakończę tym, że moim zdaniem warto jest mieć jedno główne call to action w swoim biznesie. Na każdej stronie, każdej mojej firmy, zawsze w prawym górnym rogu znajdziecie call to action, które jej dotyczy. I to jest dla mnie o tyle komfortowe, że jeżeli jestem gdziekolwiek, gdziekolwiek np. na wywiadzie albo jestem gdzieś, nie wiem, na konferencji albo gdziekolwiek jestem, to mogę powiedzieć takie piękne zdanie. Jak wejdzie Pan na naszą stronę, to w prawym górnym rogu wystarczy, że Pan kliknie, bezpłatna konsultacja. Reszta wystartuje sama. Mówię często, że tam jest najbardziej sprawny proces. To jest proste. Ludzie to pamiętają. I to jest ta bramka na lotnisku wtedy. Dlatego, że jeżeli ktoś słucha moich podcastów i słyszy, że można zamówić bezpłatną konsultację, przez rok np. W pewnym momencie napotyka w swojej firmie na problem, który uruchomi tą bezpłatną konsultację dla niego. Powie, że o! Pamiętaj, że SellWise ma. Skorzystam. Dlatego uwielbiam mieć jedno, główne call to action w każdym swoim biznesie. I to jest call to action wcześniej w procesie zakupu i to jest zawsze call to action dające klientom wartość. Czyli ta bezpłatna konsultacja daje tym ludziom wartość. My ją robimy z serca, dopieramy konsultanta, który się zna i staramy się żeby jak najbardziej pomógł klientowi w czasie rozmowy.

To jest pierwsza informacja, a druga, że fajnie jest mieć kilka dodatkowych. Jak np. na landingu z BoFu, mieliście odcinek o treściach sprzedażowych, call to action może być już bardzo konkretne. Jeżeli zastanawiasz się nad zakupem, nasz doradca podpowie ci, które z tych produktów będzie dla ciebie najlepsze. Np. to jest typowe call to action z końca zakupu. Albo – kliknij tutaj jeżeli chcesz pozyskać wycenę, w twojej konkretnej sytuacji. Ciach! Znowuż, piękne call to action na stronę z końca zakupu. Czyli BoFu. I np. w treściach blogowych czy np. na case study, tak jak wam powiedziałem – jeżeli zastanawiasz się jak taki projekt mógłby wyglądać w twojej firmie, albo na treściach blogowych – zawsze z dopasowanym kontekstem.

I tyle.

Wasze zadanie domowe to oczywiście zaprojektowanie dobrych wezwań do działania w waszym biznesie. Zastanówcie się czy naprawdę chcecie żeby ludzie sami musieli wymyślić z czym się mają skontaktować z wami. Czy nie lepiej byłoby wymyślić tego za nich? Czy nie lepiej byłoby podrzucić klientowi wartościowy pomysł, po co powinien się z wami kontaktować i na jaki temat? To naprawdę jest bardzo, bardzo dobra praktyka. I często okazuje się, że warta bardzo dużo pieniędzy, dla waszych firm. I tego wam życzę. Zaprojektujcie swoje call to action, a ci z was, którzy chcą jeszcze posłuchać kilka ogłoszeń – zostańcie dłużej.

Skontaktuj się z nami

    Bezpośredni kontakt